Menu Zamknij
Zrealizowane projekty
0 +
Otrzymane wsparcie
0 +
Podopieczni Fundacji
0 +

NASZA MISJA

Celem naszej działalności jest odwzajemnienie tej najpiękniejszej, bo bezinteresownej pomocy i miłości, którą otrzymaliśmy po wypadku naszej jedynej córki Alicji. Pragniemy, aby każdy Pacjent zapomniał, przynajmniej na chwilę, o swojej niepełnosprawności, o braku środków na finansowanie drogiego leczenia. Chcemy, aby czuł się najważniejszą, najcenniejszą, najukochańszą osobą na świecie. A Państwo mogą nam w tym pomóc,
o co pokornie prosimy.

JAKĄ POMOC OFERUJEMY?

Chciałabym żyć Jezusem, wiernie
i pokornie służyć Mu każdego czasu
i nieść Jego Ewangelię.
Alicja Mazurek

HISTORIA ALICJI

Alicja Mazurek urodziła się 6 kwietnia 2000 roku w Lublinie.

19 lutego 2018 roku, mając niespełna 18 lat, uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Była wówczas uczennicą II klasy Pallotyńskiego Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie. Kierowca auta, kolega ze Wspólnoty Guadalupe, Olaf Dziedzic, nie przeżył. Ali także lekarze nie dawali wielkich szans. Cały personel medyczny wątpił, czy uda jej się dożyć pierwszej operacji. Miała żyć zaledwie godzinę – wspomina mama Ali, Agnieszka Mazurek.

Od samego początku kaplicę szpitalną okupowała młodzież. W tym szpitalu trwały na modlitwie za Alę setki ludzi. Kapelan, który tam pracował od 18 lat, stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie widział. My byliśmy zwykłymi ludźmi, niczym się nie wyróżnialiśmy, a zaczęliśmy doświadczać tak wielkiego ogromu dobra
i miłości od innych – wspomina Agnieszka.
Przed wypadkiem Alicja była bardzo aktywną dziewczyną, zaangażowaną w różne grupy religijne
i społeczne. Razem ze swoimi znajomymi z osiedla założyła oddział KSM przy swojej parafii w Turce. Jednocześnie dołączyła Wspólnoty Guadalupe. Należała również do zespołu, który posługiwał na comiesięcznych Mszach Świętych z modlitwą o uzdrowienie przy parafii Świętej Rodziny w Lublinie (po wypadku, pamiętając
w modlitwie za Alę, członkowie tego zespołu nadali mu nazwę Talitha Kum). Wspólnie z przyjaciółką zajmowała się także oprawą muzyczną ślubów w Lublinie i okolicach. To tylko jedne z wielu inicjatyw, w których brała udział. Zawsze miała czas dla drugiego człowieka i chętnie przychodziła każdemu z pomocą.

Przez dwa lata Alicja przebywała w śpiączce. Ten czas przyniósł dla Agnieszki wiele cudów. Wokół ich rodziny cały czas było mnóstwo ludzi. Pomagali nieustannie. Zaczepiali na ulicy, mówiąc, że dzięki Ali po wielu latach wrócili do Pana Boga. Takich świadectw było mnóstwo. W nas samych dokonała się wielka przemiana: we mnie, w moim mężu. - wspomina Agnieszka.
Rodzice jeździli z Alicją przeszło rok po różnych klinikach w Polsce. W pewnym momencie, korzystając
z możliwości, postanowili dla swojego dziecka wybudować własny ośrodek rehabilitacyjny. To był cud, bo udało się tego dokonać w ciągu 11 miesięcy. Otworzyliśmy go uroczyście 15 grudnia 2019 r. Ala, choć nic tego nie zapowiadało, pożegnała nas 29 grudnia. Nie zdążyła z niego skorzystać.

29 grudnia 2019 roku z białymi różami w dłoni i łzami w oczach Alę żegnali bliscy, przyjaciele, znajomi, nauczyciele, ale też kompletnie obce osoby. Na pogrzebie 19-latki, której losy śledziła cała Polska były tłumy. Żałobników było tak wielu, że nie wszyscy zmieścili się w kościele. Niektórzy stoli w deszczu na zewnątrz świątyni.